czwartek, 23 stycznia 2014

Raz, dwa, trzy - modercą będziesz TY - 4# Recenzja - Nie jestem seryjnym morderca

Tytuł: Nie jestem seryjnym mordercą 
(I am not a serial killer)
Autor: Dan Wells
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Tłumaczenie: Maria Makuch
Ilość stron: 256


Ocena: 7+/8

Możesz być mordercą albo powstrzymać mordercę - co wybierzesz?


John nie jest normalny. Od dziecka ma styczność z martwymi ludźmi. Jego matka ze swoją siostrą zajmuje się balsamowaniem, prowadzą zakład pogrzebowy. John wie, że nie jest normalny. Jest socjopatą, co oznacza, że ma trudność z okazywaniem emocji i odbieraniem ich od innych. Pasjonują go seryjni mordercy. Kiedyś znęcał się nad zwierzętami, teraz oddzielił się od ludzi barierą. Ma tylko jednego niby-przyjaciela, obce są mu odruchy naturalne dla ludzi.

John ma swoją tajemnicę - w środku siebie, za barierą, w klatce, trzyma potwora. Gdy w małym Clayton pojawia się seryjny morderca, wie, że musi odkryć, kto to jest - nie spodziewa się, że prawda jest bliżej, niż mu się wydaje. Gdy zdaje sobie sprawę, kogo tropi, kogo próbuję rozgryźć - wie, że będzie musiał puścić Pana Potwora wolno.


Cześć. To ja. Opowiedziałem ci kiedyś historię mojego życia? O moim ojcu-pijaku, matce, której nigdy nie poznałem? O tym, jak kochałem pozbawiać życia małe stworzenia? Kochałem niszczyć, nie tworzyć. Mówiłem ci o tym? Chyba nie. Bo nikomu o tym nie mówiłem. Ale tobie powiem - pod warunkiem, że zachowasz to w tajemnicy, dobrze? Jestem mordercą. Zabijam ludzi i nie czuję z tego powodu żadnego żalu. To zwykłe śmiecie, przedmioty, zabawki, które, popsute, można wyrzucić do kosza. Bawię się nimi, ich ciałami, a gdy nie są mi potrzebni, zwyczajnie się ich pozbywam. Jakie to zabawne... Być nieuchwytnym dla policji, a tak naprawdę stać obok nich. Czuć oddech ofiary, gdy jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że nie dożyje jutra. Człowiek to istota krucha, łatwo go zniszczyć. A ty, przyjacielu, oglądaj się często, bo nie wiesz, za którym rogiem czai się potwór...



Książka zmusza do refleksji. John'em może być osoba, którą mijasz na ulicy. Może to być bliski przyjaciel. Możesz to być ty. Poznajemy w książce myślenie piętnastoletniego chłopaka, który mógłby być mordercą. W którym drzemie potwór, czekający tylko na odpowiedni moment, żeby wyjść na powierzchnię - i zabić.  

W czasie czytania książki postanowiłam, że sprawdzę, ile mam w sobie z mordercy czy też psychopaty.
Chyba każdy zna test o dziewczynie, która na pogrzebie swojej matki poznaje cudownego faceta, a kilka dni później zabija swoją siostrę? Cóż... Tutaj myślę jak morderca.
Dwa kolejne testy 16/40 punktów i 20/50... Co to znaczy - tego nie wiem. Jestem w 40% mordercą? A w ilu procentach mordercą jest osoba, którą mijam przypadkowo na ulicy, miła, starsza sąsiadka lub znienawidzony nauczyciel? Mordercą się nie rodzimy, mordercą się stajemy.

Największy wpływ na człowieka ma dzieciństwo - to, czy był prześladowany bądź wykorzystywany, poniżany, czy był wychowywany w pełnej rodzinie; czy miał skłonności do przemocy, czy kiedykolwiek znęcał się nad zwierzętami; czy czuł się ważniejszy od innych, potrzebował mocnych wrażeń; czy nie miał wyrzutów sumienia. Jednak historia zna i takie przypadki, gdy ktoś miał wszystko, miał dobre dzieciństwo, wychowywał się w pełnej rodzinie, nie miał żadnych zaburzeń emocjonalnych, a mimo to zostaje seryjnym mordercą. Ale zna jeszcze więcej przypadków osób, które spełniają te kryteria, a mimo to nie wychodzą na ulicę i nie sieją postrachu wśród mieszkańców swojego miasta, zakładają normalne rodziny, dożywają później starości, nie wiedząc nawet, że gdzieś w nich drzemie uśpiony morderca. 

W mediach ostatnio wrzało, ponieważ Mariusz Trynkiewicz, morderca i pedofil, wychodzi z więzienia po 25 latach i mówi, że być może on dalej będzie zabijał. To najgorszy typ morderców, w stylu Teda Bundy'ego - pewnych siebie, przekonujących, a zarazem pozbawionych choćby grama uczuć, jakiegokolwiek żalu. On został złapany, przesiedział swoje, ale wyjdzie z więzienia - i będą kolejne ofiary. Mordercy to nie są zwykłe osoby, ale to mogą być osoby, które widzisz na co dzień, osoby, po których najmniej spodziewasz się jakiegokolwiek zła. Czy John zostanie właśnie takim mordercą? Bezlitosnym, bez uczuciowym, bez grama skruchy i sumienia? 

To nie jest normalna książka - ta książka pozwala nam zajrzeć w umysł osoby nieodczuwającej empatii, chłopaka, którego fascynują mordercy i ogień, dziecka, które żywcem pokroiło chomika. Brutalność, przedstawiona zadziwiająco prostym językiem. W swojej prostocie, lekkości języka skrywa ciężką prawdę i brutalnie zmusza do myślenia - morderca, kto to naprawdę jest?



Ktoś się kiedyś mnie spytał, czym się różni morderca, który wyjdzie na ulicę, zabije losowe osoby i zostanie skazany na śmierć i żołnierz, który oddając strzały z karabinu, pozbawia życia wrogich żołnierzy, a potem, gdy wraca do domu, jest uhonorowany medalami i żyje w spokoju do końca swych dni. Odpowiedź jest prosta: chodzi o różnicę wartości. Żołnierz nie zabija dlatego, że chce, tylko dlatego, że musi - dla swojej ojczyzny, rodziny, rzeczy, w które wierzy. Robi to ze świadomością, że albo zabije, albo sam zginie. Morderca nie zabija dlatego, że musi, ale dlatego, że chce. Robi to, bo chce niszczyć, nie tworzyć. Ci zmarli żołnierze to ofiara, jaką muszą ludzie zapłacić wojnie za pokój. Ludzie ginęli i ginąć będą, a ziemia spływać krwią będzie, bo największym potworem jest człowiek. 
Dużo myślałam w czasie czytania książki, a teraz po prostu spisałam moje przemyślenia. John mnie przerażał. Taki pewny, perfekcyjny, a zarazem oddalony od rzeczywistości, oddalony od ludzi i świata. Jak maszyna, stworzona, by zastąpić człowieka. Jednak maszyna nie potrafi jednego - nie potrafi kochać.  


W czasie czytania, mimo lekkości języka i prostoty, widać było, że autor wie, o czym pisze. W książce wspomniani są seryjni mordercy B.T.K. (Dennis Rader), Jeffrey Dahmer, John Wayne Gacy, Kuba Rozpruwacz, Ted Bundy, Ed Gein, Syn Sama (David Berkowitz), a każdy z nich w odpowiedni momencie i kontekście, widać, że to nie są losowo wzięte nazwiska z wikipedii. Opis przemyśleń Johna jest spokojny, zrównoważony, autor pisząc, wiedział, kim jest jego bohater, znał go. Nie bawił się w tworzenie super-bohatera ani nekromanty, jego bohaterem jest chłopak, jakiego możesz minąć na ulicy i nie zdajesz sobie sprawy, że właśnie planuje, jak cię zabije. Poznajemy myśli osoby, która ma 95% cech mordercy, poznajemy mordercę - od środka. Jego knowania, plany i podejście do życia i ludzi. Autor świetnie operuje niewielką ilością bohaterów, nie gubimy się w związkach między nimi, nie musimy się zastanawiać, kto jest kim, dlaczego, skąd i po co. John często wraca do tych samych postaci, przypomina nam to, co o nich wiemy.
Mocna książka, mimo lekkości języka i szybkiego tempa. Pozostaje w pamięci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz