sobota, 15 marca 2014

Gdzieś w szkockim lesie, czyli... #5 (Mini) Recenzja - Feral

Tytuł: Feral 
Autor: Kate Wild
Wydawnictwo: Amber 
Rok wydania: 2011
Tłumaczenie: Joanna Lipińska 
Ilość stron: 280

Ocena: 2/10


Data przeczytania: 25 stycznia 2014


A Ty, co byś zrobił, gdybyś miał uciec ze swojego świata - nawet jeżeli byłeś w nim błędem?

Feral nie zna innego świata niż Nowa Atlantyda. Jest błędem, pomyłką, nieudolną próbą stworzenia perfekcyjnego żołnierza. Jest połączeniem człowieka i wilczych genów. Celem jej życia jest służba dla dobra Nowej Atlantydy. Jednak w pewnym momencie w jej życiu pojawia się chłopak z zewnątrz - spoza Nowej Atlantydy. Dziewczyna razem z nim ucieka do zewnętrznego świata - i jeszcze nie wie, co tam na nią czeka...

Kurcze, ta książka mogłaby być naprawdę niezła... Pomysł jest bardzo fajny, alternatywny świat stworzony tuż pod naszym nosem, a mimo to - nie mamy do niego dostępu. Laboratoria, idealni ludzie... Po prostu - Nowa Atlantyda gdzieś w Szkocji.

Ale książka jest cholernie nudna, przewidywalna. Główna bohaterka jest bardziej pusta i bezduszna od lalki Barbie, mimo że autorka starała się ją kreować na odważną buntowniczkę, bohaterkę, która wyrwała się z okrutnego systemu... Nie wyszło. 

Co do innych bohaterów - są oni strasznie liniowi. Jakby byli zaprogramowanym botem do określonych działań. 
Autorka próbuję stworzyć atmosferę tajemniczości, nagłych zwrotów akcji - ale ta książka jest tak cholernie przewidywalna... Słabo, naprawdę słabo.

Brakowało mi opisów, za mało działo się w Nowej Atlantydzie. Są rozdziały wypełnione niczym. Gdy coś jest już takiego, co mogłoby mnie zadziwić, jest za mało rozwinięte. 
Nie wiem o czym mogłabym więcej pisać, książka nie wywołała u mnie wielkich emocji, poza znużeniem i nie wkuła się bardzo do mojej pamięci.

Planowałam jednak napisać o wydawnictwie, jakie wydało tą książkę, czyli o wydawnictwie Amber.
To wydawnictwo to szczyt tchórzostwa i przykład tego, jak nie powinno wyglądać wydawnictwo. Do jakiegoś czasu można było uzyskać jakikolwiek kontakt z wydawnictwem, napisać wiadomość - cokolwiek. Wydawnictwo, jak większość, o ile nie każde, miało swoją stronę na popularnym serwisie społecznościowym Facebook. Jednak nie reagowali oni na wiadomości, publikowali informacje o kolejnych cudownych książkach - teraz strona istnieje nadal, jednak są niej tylko dwa posty, cała reszta została usunięta, a wydawnictwo Amber założyło... konto. Normalne konto jak normalna osoba.
Wydawnictwo Amber niedawno ogłosiło, że rezygnuje z wydawania książek fantastycznych - co tam, że mają kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt zaczętych serii... Szczególnie nad tym boleję, jako że wydawnictwo Amber wydało min. dwa tomy trylogii Ann Aguirre - Enklawę i Patrol, które pokochałam, jednak trzeciej części po polsku się nie doczekam i BZRK Michaela Granta, które jest jedną z moich ulubionych książek i ma mieć kontynuację, którą, niestety, będę musiała czytać po angielsku.

I rzecz ostatnia, nie mniej ważna - okładki wydawnictwa Amber.
Kurcze, widziałam kilkadziesiąt naprawdę świetnych okładek w moim życiu, zachęcających mnie do przeczytania książki - i nie, żadna z tych okładek nie należała do książki wydanej przez wydawnictwo Amber. Jak dla mnie - jedna wielka katastrofa. Przykładem (poza Feral) może być Paranormalność, którą chcę przeczytać - ale raczej ze mną nie zostanie. Niestety, chyba wszystkie książki z wydawnictwa Amber będą mnie od teraz automatycznie odrzucać. Na pewno też ich nie kupię. 

Naprawdę, wydawnictwo Amber, powinniście się wstydzić. Odradzam wszystkim!
___________________________
Siema, hej i... witajcie.
Trochę długo mnie tu nie było, ale to nie tak, że o was zapomniałam! Po prostu nie wszystko poszło tak, jakbym chciała... Ale postaram się wrócić i nadrobić wszystkie zaległości. O ile blogger mi na to pozwoli.
Nie wiem, jakoś nie jestem zadowolona z tej recenzji... Muszę chyba wrócić do formy ;)

Cześć, czołem - i do przeczytania wkrótce.
Trzymajcie się.